Cierpienia Matki Jezusa i nasze
Wczoraj w Liturgii Kościoła, obchodząc święto Podwyższenia Krzyża Świętego, patrzyliśmy na Jezusa Ukrzyżowanego i rozważaliśmy tę wielką tajemnicę i wartość Chrystusowego Krzyża w naszym codziennym życiu. Dzisiaj, w Liturgii Kościoła oddajemy cześć Najświętszej Maryi Pannie Bolesnej. I znowu słyszymy w Ewangelii o Jezusie, który kończy swoje życie w potwornych mękach na Krzyżu. Słyszymy też o Maryi, Matce Jezusa, która stoi pod Krzyżem swojego Syna. Patrzymy na Matkę, współcierpiącą z Synem, która towarzyszyła Jezusowi od początku Jego życia na ziemi, aż do ostatniej chwili Jego śmierci na Krzyżu. I mamy świadomość, że nie ma czulszego serca niż Serce Maryi, że nie ma większej miłości, od miłości Matki, która trwa przy konającym Synu Bożym w godzinę Jego śmierci. Próbujemy sobie wyobrazić, jaki ból przeszywa Serce Matki z powodu cierpienia Jej umierającego na Krzyżu Syna.
Kościół ukazuje nam dzisiaj w sposób szczególny Maryję jako osobę, której cierpienie w życiu też nie omijało. Nie ulega wątpliwości, że Maryja bardzo wiele w swoim życiu wycierpiała. Te Jej cierpienia zapowiedział już wcześniej w jerozolimskiej świątyni starzec Symeon, kierując do Maryi słowa: „A Twoją duszę miecz przeniknie”. Bóg, który sam wybrał Maryję na Matkę Syna Bożego, którą zachował nawet od grzechu pierworodnego, to jednak nie oszczędził Jej życiowych boleści. Bóg dopuścił na Maryję cierpienia, chociaż tak bardzo Ją ukochał! Znamy te niektóre z boleści Maryi, które przebijały Jej Serce niczym miecz: problemy ze znalezieniem odpowiedzianego miejsca na urodzenie Syna, ucieczka do Egiptu, zagubienie dwunastoletniego Jezusa w Jerozolimie, spotkanie z Jezusem na drodze krzyżowej, a potem ukrzyżowanie, śmierć i zdjęcie Jezusa z Krzyża, złożenie martwego ciała Syna na Jej łonie, a potem złożenie Jego ciała do grobu... To były wtedy dla Maryi bardzo trudne chwile, pełne bólu i cierpienia…
Niestety także w naszych czasach nie brakuje ludzi, którzy swoją postawą sprawiają Maryi wiele bólu i cierpienia. To między innymi ci, za których grzechy popełniane przeciwko Matce Bożej odprawiane są pierwszosobotnie nabożeństwa wynagradzające Jej Niepokalanemu Sercu…, o co osobiście swoich czcicieli Matka Boża bardzo prosi! To osoby, które bluźnią przeciwko Jej Niepokalanemu Poczęciu i Jej Dziewictwu, przeciw Jej Boskiemu Macierzyństwu, nie uznając w Maryi, Matki ludzi. To ci, którzy obrażają Maryję wpajając w serca dzieci obojętność do Niepokalanej Matki. Zobaczmy ile dzieci, młodzieży, dorosłych uczestniczy w nabożeństwach majowych, październikowych… Czyż to nie jest obojętność!? To ci, którzy znieważają Maryję w Jej świętych wizerunkach. Takich osób nie brakuje niestety także w naszej Ojczyźnie i w naszych Rodzinach!
Św. Jan Paweł II w encyklice „Redemptoris Mater”, „Matka Odkupiciela” napisał: „Błogosławiona Dziewica szła naprzód w pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swoje zjednoczenie z Synem aż do krzyża”…. i „najgłębiej ze swoim Jednorodzonym współcierpiała i z Jego ofiarą złączyła się matczynym duchem”. Maryja swoje cierpienia łączyła wtedy i łączy dzisiaj z cierpieniami Jezusa Chrystusa, Jej Syna, który przecież nieustannie obrażany jest grzechami ludzi, i to obrażany jest codziennie.
Jak zrozumieć pojąć sens i wartość bólu i cierpienia w naszym życiu i w życiu naszych bliźnich? Można to tylko uczynić kierując się wiarą i zaufaniem do Boga, tak jak czyniła to Maryja. Wypełniając wolą Bożą na wzór Maryi można radzić sobie z bólem i cierpieniem oraz spożytkować cierpienie dla chwały Bożej, a także dla zbawienia swojego i innych. Od Maryi uczmy się jak żyć z cierpieniem, jak radzić sobie z trudnościami, jak przekuć boleści duszy i cierpienia ciała na wierność Bogu i niezachwianą nadzieję. Maryja uczy nas, że kogo Pan Bóg miłuje, tego też krzyżuje, ofiarując jednocześnie łaski potrzebne do niesienia krzyża cierpienia i bólu. Jako czciciele Maryi, uczmy się cierpieć tak jak Ona, abyśmy kiedyś tak jak Ona, radowali się z życia wiecznego w Niebie. Amen.
9o.R.)