Temat katechezy: Maryja wzorem dla pielgrzymów nadziei.

Przeżywamy obecnie jeszcze Rok Jubileuszu 2025 (do 6 stycznia 2026), którego hasło brzmi: „Pielgrzymi nadziei”. Mamy świadomość, że życie jest trudną, a czasami bardzo trudną drogą Dlatego oprócz wiary i miłości, które otrzymaliśmy w darze od Chrystusa na Chrzcie św., bardzo potrzebna jest człowiekowi w życiu także nadzieja. Papież Franciszek zapowiadając Rok Jubileuszu 2025, pisze o nadziei, jako o dobru, które obecnie jest bardzo zagrożone, a nawet wielu to dobro utraciło. I pisze tak: „Musimy podtrzymywać płomień nadziei, która została nam dana i czynić wszystko, aby każdy odzyskał siłę i pewność, żeby patrzeć w przyszłość z otwartą duszą, ufnym sercem oraz dalekosiężnym myśleniem. … Jubileusz będzie mógł znacznie przyczynić się do przywrócenia klimatu nadziei i ufności, jako znak nowego odrodzenia, którego wszyscy pilnie potrzebujemy. Z tego względu wybrałem motto: „Pielgrzymi nadziei”. 

Okazuje się, że kryzys nadziei bardzo często wiąże się z kryzysem wiary i z kryzysem miłości… a ten w naszych czasach jest bardzo widoczny, także w naszej Ojczyźnie i w naszych rodzinach.
Choć nadzieja w życiu człowieka jest wręcz konieczna, to jednak trudno ją do końca zdefiniować. Można powiedzieć z pewnością, że nadzieja jest ukierunkowana ku przyszłości. Mówiąc np. o kobiecie w stanie błogosławionym, mówmy, że jest „przy nadziei”, czyli że oczekuje na narodziny dziecka. Zasadniczym przejawem nadziei jest więc oczekiwanie, które nie wiąże się z przekonaniem, że nasze życzenia i pragnienia będą  spełniać się automatycznie. Nadzieja to raczej przeświadczenie, że jest w naszym życiu szansa na zrealizowania własnych planów, choć do końca nigdy nie wiemy czy nam się uda je zrealizować. Ważnym składnikiem nadziei jest też stałość i aktywność. Pojawiające się przeciwności życia, nie będą zniechęcać człowieka, który nosi w sobie nadzieję. Nie będzie on wtedy wycofywał się ze swoich planów i zamierzeń, nie będzie się buntował napotykając na trudności, nawet wtedy gdy będą po ludzku wydawały się nie do pokonania. Jeśli człowiek żyje nadzieją, to pozwala w swoim życiu na wydarzenia, których po prostu nie może uniknąć, ale liczy na to, że wróci szansa na realizację własnych planów w życiu. Taka stałość w obliczu życiowych trudności, nie polega na jakiejś bierności w życiu…, na zasadzie „co ma być to będzie”, że „wszystko samo się rozwiąże”. Trudności, które pojawiają się w naszym życiu, wymagają naszego działania, wymagają próby ich rozwiązania, a to znowu wymaga ogromnej siły ducha by się nie poddać i mieć nadzieję, że to moje działanie i moje wysiłki przyniosą oczekiwane, pozytywne efekty. Chrześcijańska nadzieja otrzymana na chrzcie, zawsze ma swoje odniesienie do Boga, wybiega ku nagrodzie wiecznej. W swoim życiu pokładam przede wszystkim w Panu Bogu w którego wierzę i którego kocham. Odrzucenie cnoty nadziei otrzymanej od Boga na chrzcie jest jednym z grzechów przeciw Duchowi Świętemu.   

Mówiąc o nadziei w kontekście naszego pielgrzymowania na tej ziemi, warto byśmy się zastanowili, dlaczego, Maryja nazywana jest m.in. Matką nadziei i zarazem Mistrzynią pokładania nadziei w Bogu.? Dlaczego Ona jest gotowa nieustannie pomagać swoim dzieciom przejść przez to ziemskie życie, prowadząc do zbawienia? Czy Maryja żyjąc na ziemi też potrzebowała w swoim życiu cnoty nadziei?

1. Maryją żyje nadzieją. 
Maryja została wychowana w religii żydowskiej, czyli w kulturze słuchania i wyczekiwania Mesjasza, a to wiązało się z życiem w nadziei, którą trzeba w życiu nieustannie umacniać. Maryja w swoim życiu umacniała nadzieję przede wszystkim przez codzienną modlitwę, także w synagodze; umacniała czytaniem i rozważaniem świętych tekstów z Pisma Świętego Starego Testamentu, które mówiły o spełnieniu się obietnicy danej poprzednim pokoleniom. Te oczekiwania i nadzieja spełniają się w momencie Zwiastowania, gdy Maryja przyjmuje Boże Słowo przyjmuje tę radosną nowinę, która od Boga przynosi Jej Archanioł Gabriel. Wtedy to właśnie w cudowny sposób, mocą Ducha Świętego, Bóg staje się w Niej Ciałem. Trzeba podkreślić, że Maryja przyjmuje tę Bożą propozycję  w swoim sercu, z nadzieją, z pełnym zaufaniem: „Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”.
Papież Franciszek w swoim nauczaniu podkreślał, że
„W tej dyspozycji Maryi znajduje się piękny i bardzo ważny szczegół: Maryja nie jest kobietą, która ulega przygnębieniu w obliczu niepewności życia, zwłaszcza gdy nic nie zdaje się układać właściwe. Tym bardziej nie jest kobietą, która gwałtownie protestuje, która pomstuje na losy życia, często objawiające wrogie oblicze”. Dzięki zgodzie, jaką Maryja wyraziła wobec Boskiego Posłańca, mogła się spełnić nadzieja wszystkich pokoleń. Maryja daje światu Tego, który jest nadzieją i pociechą swojego ludu, daje Chrystusa, Zbawiciela świata. Chrystus wkraczając w historię poszczególnych ludzi i całego świata, daje nadzieję na przyszłe, także te ostateczne dobra, które Bóg Ojciec dla ludzi przygotował w Niebie. Wypowiedziane przez Maryję „tak” podczas Zwiastowania, ukazuje Jej poświęcenie się w życiu dla Boga i Jego planów. Ta zgoda Maryi jest pełna wiary, miłości, a także nadziei i zaufania do Boga.
Dlatego jako Kościół pielgrzymujący w wierze, wpatrujemy się w Maryję, która jest dla Kościoła i dla nas „znakiem pociechy i niezawodnej nadziei”. Ona już osiągnęła szczęście w Niebie, i w ten sposób spełniła się Jej nadzieja życia wiecznego z Bogiem. A jako Wniebowzięta wstawia się za tymi, którzy z nadzieją w sercu kroczą za Jej Synem Jezusem Chrystusem ku zbawieniu. 
Bł. kard. Stefan Wyszyński mówił, że „nadzieja jest matką tych, którzy nauczyli się patrzeć daleko”. Człowiek żyjący nadzieją potrafi spoglądać na swoje życie właśnie w perspektywie wieczności. Dlatego to właśnie Zmartwychwstanie Jezusa nadaje sens naszemu życiu i naszej chrześcijańskiej nadziei. Św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian napisze: „Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, to daremna i próżna jest nasza wiara i daremne jest nasze nauczanie”.

2. Maryja pomaga trwać w nadziei.    
Maryja nie tylko sama żyje nadzieją, ale pomaga też trwać ludziom w nadziei. Matka Boża jako Pośredniczka wszelkich łask posiada wyjątkową możliwość interwencji w życiu swoich dzieci. Ukazanie Maryi jako Pośredniczki między Bogiem a ludźmi, jest źródłem nadziei dla wielu, którzy w Niej szukają wsparcia i przewodnictwa w swoich trudnościach dnia codziennego. Ona w sposób właściwy pokazuje jak należy w życiu wypełniać wolę Boga - należy to czynić z pokorą
i zaufaniem. Matka Boża stanowi dla wierzących przykład, jak radzić sobie z obawami, niepewnością, lękiem i trudnościami w codziennym życiu. Jej głęboka wiara i zaufanie do Boga czynią Ją wzorem nadziei, że każda zgoda na Boże plany, może przynieść w życiu człowieka, podobnie jak w życiu Maryi, Boże wsparcie, pociechę, uzdrowienie, nawrócenie.
Mówiąc o Maryi jako naszej nadziei, warto odwołać się do wesela w Kanie Galilejskiej. Św. Jan Ewangelista opisując to wydarzenie, ukazuje Matkę Jezusa, która interweniuje u swojego Syna w sprawie braku wina. Bez wina radość i nadzieja na udane wesele mogłyby dla tych nowożeńców zamienić się w rozpacz. Matka Jezusa dostrzega to niebezpieczeństwo. Dyskretnie, ale zarazem zdecydowanie pomaga nowożeńcom wyjść z ich trudnej sytuacji. Jednak nie działa i nie pomaga sama, ale wskazuje na Jezusa, który jest źródłem nadziei. Podobnie jest w naszym życiu. Maryja proponuje i zachęca nas, byśmy złożyli losy naszego życia w ręce Jezusa. Jeżeli to uczynimy, to Maryja wie i głęboko w to wierzy, że Jej Syn, jako Bóg, może wszystko i na pewno nam pomoże. Maryja uczy nas, że to właśnie Jej Syn Jezus jest Tym, który przyniósł nadzieję całemu światu.
Kościół pielgrzymujący wraz z Maryją żyje i trwa w nadziei oraz karmi się u Jezusa nadzieją, szczególnie w czasie każdej Eucharystii. Bo to właśnie w Eucharystii jest obecny Jezus Chrystus nasza Nadzieja. Dlatego tak bardzo ważne są spotkania z Jezusem na Eucharystii, by nam w życiu nie brakowało nadziei, która zawieść nie może, tak jak nie może człowieka zawieść Bóg! Życie bez Eucharystii staje się często życiem bez Chrystusa i życiem bez nadziei. A wtedy codzienność staje się często ciężarem, który trudno udźwignąć.     

3. Maryja nauczycielką nadziei w chwilach próby i cierpienia.
Maryję jako Matkę nadziei widzimy także stojącą pod krzyżem Chrystusa. Jej zadaniem pod krzyżem, jako Matki wierzącej i pełnej nadziei, było po prostu tam być i pod krzyżem Jej umierającego Syna trwać. W ten sposób Maryja uczy nas, że nikt nie jest sam, nawet w tej najbardziej trudnej i bolesnej godzinie życia, jaką jest śmierć. Ona jako Matka nadziei będzie zawsze przy każdym, kto tej Jej obecności pragnie. 
Papież Franciszek w jednej z katechez na temat Maryi, Matki nadziei powiedział: „Matki nie zawodzą, i nikt z nas nie może powiedzieć, która męka w tamtej chwili, u stóp krzyża, była bardziej okrutna: czy męka niewinnego człowieka umierającego na krzyżu, czy agonia Matki towarzyszącej Synowi w ostatnich momentach Jego życia. Ewangelie są lakoniczne i niezwykle dyskretne. Opisują obecność Matki prostym słowem: „Stała, Ona stała. Nic nie mówią o Jej reakcji: czy płakała, czy nie płakała… nic, ani jednej wzmianki o Jej bólu; te szczegóły pobudzały później wyobraźnię poetów i malarzy, a ich obrazy przeszły do historii sztuki i literatury. Lecz Ewangelie mówią tylko: „Ona stała”. Stała tam w najgorszym momencie, w momencie najbardziej okrutnym, i cierpiała razem z Synem”.
Maryja gdy „stała pod krzyżem”, potrafiła też zinterpretować śmierć swojego Syna, nie jako śmierć bezowocną, ale jako przypieczętowanie w Jego Krwi, przymierza między Nim, a Nią, a także między Nim, a Kościołem To było źródłem i siłą Jej nadziei, czyli ukierunkowaniem trudnych chwil w Jej życiu ku Bogu w którego mocno wierzyła i którego bardzo kochała. W takich właśnie momentach trudnych i pełnych cierpienia oraz w chwilach innych prób, powinniśmy dostrzegać w Maryi, Matkę nadziei a zarazem Nauczycielkę nadziei. Od Niej warto uczyć się, jak zobaczyć z wiarą sens cierpienia oraz sens śmierci kogoś bliskiego, a także sens naszej zbliżającej się śmierci.                                                                   

4. Nadzieja płynącą ze Zmartwychwstania.  
Maryja jako Matka nadziei jest włączona także w tajemnicę zmartwychwstania Ukrzyżowanego Jezusa. Już w Wielka Sobotę, po śmierci Jezusa Ona podtrzymuje wiarę i nadzieję uczniów Jezusa. Wszyscy zwątpili i przestraszyli się, Ona zaś trwała w nadziei. W poranek wielkanocny ta Jej nadzieja zostaje nagrodzona, bo Jej Syn powstał z grobu i żyje! Zmartwychwstanie Chrystusa przeniknęło Jej dalsze życie i uczyniło pełną radości Matką uczniów Jezusa.
W zakończeniu encykliki o nadziei chrześcijańskiej, Benedykt XVI w modlitwie skierowanej do Maryi pisze: „Radość zmartwychwstania dotknęła Twego serca i złączyła Cię w nowy sposób z uczniami, którzy mieli stać się rodziną Jezusa przez wiarę. Byłaś pośród wspólnoty wierzących, która w dniach po Wniebowstąpieniu modliła się jednomyślnie o dar Ducha Świętego i otrzymała Go w dniu Pięćdziesiątnicy. Królewsko Jezusa okazało się inne od tego, które ludzie mogli sobie wyobrazić. To królestwo rozpoczęło się w tamtej godzinie i nie będzie miało końca. Tak więc pozostajesz pośród uczniów jako ich Matka, jako Matka nadziei”. Nadzieja Maryi mocna i pewna, sprawia, że uczniowie Jezusa rozejdą się potem po całym świecie, by głosić orędzie zbawienia. W tej misji głoszenia Maryja będzie z nimi obecna, by podtrzymywać nadzieję i dawać radość, które wypływają z paschalnego zwycięstwa Jezusa. W oczekiwaniu na ostateczne nadejście nowego nieba i nowej ziemi, wspólnota Kościoła jest świadoma, że może liczyć na pomoc i wstawiennictwo Matki Nadziei, która doświadczywszy zwycięstwa Chrystusa nad mocami śmierci, zła i grzechu, daje Kościołowi wciąż nową nadzieję na nadejście i pełną realizację tajemnicy Chrystusowego Królestwa. 

5. Modlitwa.
Maryjo, Matko nadziei, bądź z nami na wszystkich naszych drogach! Święta Maryjo, Matko Boga, Matko nasza, Mistrzyni nadziei, naucz nas wierzyć, żywić nadzieję, kochać wraz z Toba. Wskaż nam drogę do królestwa Twojego Syna! Gwiazdo Morza, świeć nad nami i przewódź nam na naszej drodze! Niech nadzieja chwały wlana przez Jezusa w nasze serca przynosi owoce sprawiedliwości i pokoju!”.
(o.R.)

400 lat franciszkanów

565 lat franciszkanów

we Wschowie

We Wschowie początki fundacji franciszkańskiej sięgają roku 1457, kiedy to mieszczanie i magistrat królewskiego miasta Wschowy, ofiarowali bernardynom teren pod budowę kościoła i klasztoru. W 1462 r. z ofiar mieszczan i okolicznej szlachty zbudowano kościół i klasztor pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu i św. Bernardyna ze Sieny. Klasztor początkowo należał do prowincji czesko-austriackiej.

W roku 1467 wszedł w skład nowo powstałej polskiej prowincji obserwantów. W latach 1456 – 1558, klasztor pomyślnie się rozwijał, a zakonnicy prowadzili bez większych przeszkód swoją działalność duszpasterską.

 

Czytaj dalej na temat historii klasztoru

 

 

800 lat zakonu

1W 1209 roku św. Franciszek z Asyżu założył nowy zakon w Kościele. Siebie i swoich towarzyszy nazywał braćmi mniejszymi (łac. fratres minores) - chciał przez to podkreślić, że ich życie ma polegać nie na wywyższaniu się, ale na świadomym wyborze małości (łac. minoritas), uniżoności.

2Do takiej postawy zachęcał Chrystus w Ewangelii, a Franciszek nakazał w regule praktykować życie w ubóstwie i uniżeniu. Pierwszych zakonników nazywano Pokutnikami z Asyżu, dopiero później przyjęła się nazwa franciszkanie (od imienia św. Franciszka). Do XV wieku istniał jeden zakon franciszkański.

3W wyniku uwarunkowań na tle kulturowym, historycznym, geograficznym oraz na skutek różnic w praktycznym stosowaniu reguły, w XV i XVI w. wyłoniły się istniejące do dzisiaj trzy niezależne zakony franciszkańskie: Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych, Zakon Braci Mniejszych i Zakon Braci Mniejszych Kapucynów.

800 lat zakonu